Kolejny dzień panicznej wyprzedaży złotego za nami. W poniedziałek w ciągu dnia euro kosztowało nawet 5 zł, niewiele tańszy był frank szwajcarski, który też bardzo szybko umacnia się wobec euro. Podobnie jak dolar, niesiony na fali oczekiwań początku podwyżek stóp procentowych przez Fed. Na razie nie widać końca wyprzedaży, choć wydarzenia z dziś może rzucą nieco więcej światła. A konkretnie efekty posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Jeśli RPP podwyższy stopy bardziej, niż tego oczekuje rynek, to być może to szaleństwo – przynajmniej na chwilę – się zatrzyma.
Dzisiejsza decyzja będzie jedną z trudniejszych decyzji RPP w ostatnich miesiącach. Rada ma dylemat: zachować się zgodnie z kanonem i w obliczu spadku wartości złotego – co przecież działa inflacyjnie – ostro podwyższyć stopy, czy raczej trzymać się wcześniej obranej drogi, decydując się na wzrost stóp o 50 pkt bazowych. W pierwszym przypadku RPP ryzykuje stłamszenie wzrostu gospodarczego, który i tak będzie nadwyrężony wojną na Ukrainie. W drugim zaś wymknięcie się inflacji spod kontroli, co ostatecznie również może osłabić aktywność gospodarczą. Na razie na rynku przeważa opinia, że stopy pójdą w górę o 50 pkt, ale nie będzie też zaskoczeniem podwyżka dwukrotnie większa. Inwestorzy już obstawiają, że docelowy poziom stóp wyniesie 5 proc. Obecnie stopa referencyjna to 2,75 proc. Gdyby to rynek miał jednak rację, to kredytobiorcy zapakowani w kredyt hipoteczny powinni zapinać pasy.
Na dzień przed posiedzeniem RPP Urząd Komisji Nadzoru Finansowego wydał nowe zalecenia bankom w sprawie wyliczania zdolności kredytowej potencjalnych kredytobiorców. Mają robić to tak, jakby stopy procentowe wzrosły jeszcze łącznie o 5 pkt procentowych. A więc stopa referencyjna NBP wzrosłaby do prawie 8 proc. (obecnie wynosi 2,75 proc.).
Źródło: 300Sekund